Cerkiew ukarze duchownych narażających Białorusinów na zakażenie

Metropolita miński i zasławski Paweł, zwierzchnik Cerkwi prawosławnej na Białorusi. Zdjęcie: Siarżuk Sierabro

Zwierzchnik Cerkwi prawosławnej na Białorusi, metropolita Paweł potępił duchownych, którzy zignorowali zalecane środki bezpieczeństwa. Grozi im teraz sąd kanoniczny.

Metropolita Paweł podkreślił, że wielokrotnie wysyłał do diecezji, parafii i monasterów tworzone przez epidemiologów rekomendacje profilaktyki Covid-19. Jednak według niego nie wszyscy duchowni Białoruskiej Cerkwi Prawosławnej odnieśli się do tych rekomendacji “z uwagą i posłuszeństwem”.

– Nie zamknęliśmy świątyń i klasztorów dla wiernych podczas Wielkanocy, wzywając wszystkich do przestrzegania środków higieny. Ale niedbałe podejście do naszych apeli, a często nieodpowiedzialne podejście do środków prewencji epidemiologicznej ze strony duchownych doprowadziło do zakażeń szeregu kapłanów, mnichów i wiernych, w tym pracowników parafii, kleryków i parafian – wypominał swoim podwładnym metropolita.

Obecnie w białoruskich szpitalach znajduje się przynajmniej kilku prawosławnych duchownych zakażonych koronawirusem. Część z nich jest w ciężkim stanie. 29 kwietnia na Covid-19 zmarł kapłan Soboru Piertopawłowskiego w Mińsku Hienadź Bućka.

Chorzy biskupi, zamknięty monaster. Koronawirus w białoruskiej Cerkwi

Metropolita ponownie wezwał duchownych i wiernych do przestrzegania zaleceń patriarchy moskiewskiego Cyryla i białoruskiego ministerstwa zdrowia. Hierarcha przypomniał o zachowywaniu dystansu w świątyniach, używaniu podczas Eucharystii jednorazowych łyżeczek do wina i wstrzymywaniu się przed odwiedzaniem cerkwi przez osoby chore.

– Pamiętajcie, że świadome ignorowanie środków bezpieczeństwa i wzywanie do ignorowania opartych na opiniach lekarzy zaleceń Cerkwi nie jest świadectwem wiary albo “stania w prawdzie”. To zbrodnia przeciwko bliskim, czyli przeciwko Bogu. I każdy winny odpowie za to przed Bogiem według prawa ewangelicznego, a przed ludźmi według Kodeksu Karnego. Zwierzchnicy świątyń, którzy czynnie łamali normy sanitarne, mogą stanąć przed sądem kanonicznym – oświadczył białoruski metropolita.

Polecił, by “w miarę możliwości kontynuować nabożeństwa, biorąc pod uwagę sytuację na miejscu”. W razie zakażeń wśród służby liturgicznej pozwolił ograniczyć liczbę nabożeństw. Rekomendował także odprawianie ich na świeżym powietrzu. Jedynie w miejscowościach o “trudnej sytuacji epidemiologicznej” metropolita pozwolił na odprawianie modlitw za zamkniętymi dla wiernych drzwiami. Przeciwny odbieraniu ludziom dostępu do cerkwi jest prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka.

Łukaszenka: Nie pochwalam tych, którzy zamknęli cerkwie. My te wirusy co roku przeżywamy

O ile sobory katedralne na Białorusi w większości stosowały się do zasad bezpieczeństwa, to już w mniejszych świątyniach i klasztorach je ignorowano. W niektórych, radykalnych przypadkach duchowni wręcz zalecali wiernym łamanie zasad bezpieczeństwa, nazywając to aktem wiary. I tak na przykład w mińskiej katedrze prawosławnej dla wiernych podczas Wielkanocy wyznaczono miejsca stojące tak, by byli w bezpiecznej odległości od siebie. Z kolei w stołecznym klasztorze św. Elżbiety, mimo apeli o pozostanie na święta w domach, Wielkanocne nabożeństwo zgromadziło tłumy.

Obecnie, zamknięte z powodu kwarantanny są klasztory prawosławne w : Grodnie, Mińsku, Żyrawiczach i rejonie smilawickim. W szpitalu przebywa też dwóch biskupów, w tym rektor mińskiego seminarium.

Święta tajemnica. Białoruski klasztor ukrywa epidemię

mh,pj/belsat.eu

Wiadomości