Cena rosyjskiej ropy. Czy będzie ceną białoruskiej niepodległości?


Zdj. Alexander Saverkin/ TASS/Forum

Łukaszenka zgotował sobie problem naftowy na własne życzenie. Skoro przez ćwierć wieku nie potrafił uniezależnić się od Rosji, nie zrobi tego i teraz.

Już kilka godzin po rozpoczęciu nowego roku Rosjanie zakręcili kurek z ropą dla Białorusi. W praktyce po prostu zaprzestali dostaw surowca przeznaczonego dla białoruskich rafinerii, gdyż ropa przeznaczona dla Europy nadal płynie rurociągiem „Przyjaźń”. Tyleż gorączkowe, co zakryte mgłą tajemnicy rozmowy Alaksandra Łukaszenki i Władimira Putina, oraz ich ekip rządowych, trwały do ostatnich chwil starego roku. Oficjalnie skończyły się impasem. Strony nie porozumiały się. Jedną z kwestii były ceny dostaw w 2020 r. oraz, postulowane przez Białorusinów podniesienie opłat za tranzyt ropociągiem „Przyjaźń” na Zachód o 20 proc., na co nie zgadza się Moskwa.

Wiadomości
W zamian za tanią ropę Rosja chce ujednolicić podatki z Białorusią
2019.12.19 13:09

W rozmowach doszło zapewne do czegoś, co można nazwać pauzą negocjacyjną. Obie strony postanowiły pokazać sobie ostateczne argumenty, ale już poza stołem rozmów. Nie w dyplomacji, ale realnych działaniach. Rosjanie sięgnęli po swój ulubiony argument w sytuacji, kiedy mają przewagę dostawcy-monopolisty. I zatrzymali dostawy ropy. Łukaszenka w tym czasie polecił swoim urzędnikom, żeby wypracowali plan alternatywnych dostaw ropy, z innych, niż Rosja źródeł. Byłby to rzeczywiście mocny argument, gdyby nie był niemal całkowicie pusty. Łukaszenka nie jest po prostu gotowy na naftową i gospodarczą wojnę z Rosją. I sam jest winien takiej sytuacji.

Wiadomości
Łukaszenka kazał kupować ropę spoza Rosji
2020.01.01 09:27

Ciężka ropa

Trzeba przyznać białoruskim władzom, że niemal od dekady zajmowały się poszukiwaniem alternatywnych źródeł surowców. Ale nigdy nie udało im się zbudować bezpieczeństwa energetycznego kraju. W 2011 i 2013 r. Białoruś podpisywała umowy z Wenezuelą. Mińsk kupował od Hugo Chaveza, ówczesnego dyktatora z Ameryki Płd i wielkiego przyjaciela Łukaszenki 10 mln. ton rocznie. W zamian sprzedawał mu m.in. maszyny i uzbrojenie. Transatlantycki handel skończył się wraz tańszą ofertą rosyjską i podpisaniem dość korzystnej umowy zakupu 21 mln. ton rocznie do 2015 r.

Wiadomości
Rosja wstrzymała dostawy ropy na Białoruś
2020.01.03 09:01

Wenezuelski kontrakt był przez jakiś czas realizowany na zasadzie handlu swap, czyli realnie na Białoruś nie trafiała wenezuelska ropa, ale ta z innych źródeł. Łukaszenka miał taki zapewne cel – zakupy poza Rosją były częścią strategii negocjacyjnej skierowanej wobec Moskwy. Siedem lat temu wykorzystywano rurociąg Odessa-Brody i rewers dostaw ropy na ropociągu „Przyjaźń”, by kupować surowiec z alternatywnych, (najprawdopodobniej z rejonu Zatoki Perskiej) źródeł przez ukraiński port.

Inny pomysł to plan budowy na Dnieprze, na terenach poczarnobylskich portu… pełnomorskiego. Czyli zdolnego przyjmować płynące w górę rzeki z Morza Czarnego pełnomorskie statki. Port ma powstać do 2025 r. i będzie częścią strategii energetycznego uniezależniania się Białorusi od Rosji we współpracy z Ukrainą. Będą mogły przypływać tam lżejsze tankowce, skąd ropa miałaby docierać do nieodległej rafinerii w Mozyrzu.

Wiadomości
30 kilometrów od Czarnobyla Białoruś zbuduje port „czarnomorski”
2019.10.02 13:23

Mimo prowadzonych od kilku lat kolejnych modernizacji, obie białoruskie rafinerie: w Mozyrzu i Nowopołocku nie są w pełni gotowe na rezygnację z rosyjskiej, ciężkiej ropy typu Urals. Po prostu od dawna pracują jedynie na takim typie ropy i szybkie przestawienie na lżejszą ropę kaspijską, z Zatoki Perskiej, bądź afrykańską, nie jest możliwe szybko. Kuleje również modernizacja urządzeń przetwarzających ropę na benzyny i produkty ropopochodne.

To prawda, że coraz większy udział w eksporcie białoruskich produktów ropopochodnych odgrywa wymagająca lepszej jakości Europa, ale nadal duża część produkcji jest nakierowana na mniej wymagający rynek rodzimy oraz ukraiński i rosyjski. Białoruski przemysł petrochemiczny doznał poważnych strat i uszkodzeń instalacji w rafinerii w Mozyrzu wiosną ubiegłego roku, kiedy dotarła zanieczyszczona ropa z Rosji.

Wiadomości
Nie dopuścić do nowego zanieczyszczenia: Białorusini będą sami sprawdzać rosyjską ropę
2019.08.26 18:18

Obecna słabość Białorusi wobec Rosji ma jednak swoje przyczyny. A wśród nich główną: instytucjonalną słabość państwa białoruskiego całkowicie uzależnionego od decyzji jednego człowieka. Tymczasem człowiek ten porusza się od kryzysu do kryzysu. Za każdym razem, kiedy Rosjanie zakręcali kurek z ropą, czy gazem, albo grozili, że to zrobią, Łukaszenka dramatyzował, straszył i obiecywał na przemian. W rezultacie najczęściej między nowym rokiem, a prawosławnymi świętami Bożego Narodzenia, lub trochę później, dogadywał się z Moskwą. Podpisywał umowę mniej (jak te z pierwszej dekady XXI w.), lub bardziej (jak ta z 2015 r.) korzystną. Ropa płynęła. Rafinerie zarabiały.

Stojąc pod ścianą

Tym razem jest jednak inaczej. Moskwa prowadząc od roku kampanię integracyjną poważnie traktuje ideę państwa związkowego. Połączyła kwestie energetyczne w jeden pakiet z innymi, gospodarczymi oraz politycznymi. A to bardzo niewygodne dla Łukaszenki. Nie potrafił on przez ćwierć wieku zyskać przewagi i zbudować alternatywy dla rosyjskich dostaw surowców.

Tak, jak np. robi to od kilku lat z sukcesami Ukraina. Kraj pogrążony w wojnie i państwo krzyżujących się interesów oligarchów potrafiło jednak zbudować na tyle silną dywersyfikację dostaw gazu i ropy, że było znacznie lepiej przygotowane do choćby ostatnich negocjacji gazowych z Gazpromem (z uwagi na specyfikę transportu gaz jest trudniejszym pod tym względem surowcem niż ropa).

Wiadomości
Dlaczego Kreml blokuje „Przyjaźń”?
2020.01.04 09:27

Tymczasem dużo mniejsza, posiadająca istotny dla gospodarki przemysł petrochemiczny i zarządzana dużo prościej Białoruś, pozostała w sytuacji całkowitej zależności od rosyjskiego monopolisty. I nie wynika to wcale z braku możliwości. Białoruś mogłaby próbować realnie, a nie tylko w noworocznych, buńczucznych przemowach prezydenta, starać się pozyskać inne niż rosyjskie źródła ropy. Brakuje jednak woli politycznej. Łukaszence jest jednak najwyraźniej wygodnie szarpać się z Kremlem. Nauczył się reguł tej gry. Dlatego również teraz nie ma wątpliwości, że ustąpi.

Wiadomości
Ekonomista: przerwanie dostaw rosyjskiej ropy na Białoruś to szantaż
2020.01.03 11:24

Dziś już pojawiły się rosyjskie komunikaty, że obie strony przystąpiły znowu do rozmów o kontrakcie na ropę. Białoruski prezydent nie ma szans na dłuższy opór. Wg. różnych źródeł białoruskie zapasy ropy starczą na 10-12 dni. Już zaczęło się ograniczanie jej przetwarzania na surowce inne niż paliwa. Alternatywą pozostanie podbieranie ropy eksportowej z „Przyjaźni”, co grozi późniejszymi procesami z odbiorcami zachodnimi (m.in. z polskimi).

Łukaszenka nie ma po prostu wyjścia i będzie musiał porozumieć się. Tyle, że tym razem oprócz ropy dostanie cały pakiet „integracyjnych” warunków. Nawet jeśli nie będą teraz podpisane, to jasne jest, że Putinowi nie chodzi tym razem o cenę baryłki ropy. Natomiast cena ta może się okazać ceną białoruskiej niepodległości.

Wiadomości
Przyczyna zjednoczeniowego impasu: rodzina Łukaszenki traci na integracji z Rosją?
2020.01.04 11:23

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności