Co dzień przychodzą z biało-czerwono-białymi flagami pod zajazd “Pojediem, pojedim” na obrzeżach Mińska. O tym, że 50 metrów od miejsc masowych egzekucji otwiera się restauracja, dowiedzieli się rok temu. Od tego czasu trwa Warta Kuropacka.
– Jestem oburzony istnieniem tej haniebnej restauracji w miejscu, gdzie w latach 30-tych miało miejsce ludobójstwo naszego narodu. Ludzie tu przyjeżdżają, bawią się, odpoczywają, balują. No nie w tym miejscu! – mówi obrońca Kuropat Nina Bahinskaja.
Urzędnicy tłumaczą: strefa ochrony miejsca pamięci została zredukowana, więc budowa na skraju nekropolii jest legalna. Dlatego aktywiści ogłosili bezterminowy protest. Na opór odpowiedziano agresją: prowokacjami, bójkami z obsługą oraz zatrzymaniami przez milicję, grzywnami i dniami w areszcie.
– Przez ten rok ja sam spędziłem dwa miesiące w areszcie za Kuropaty. Wiele osób otrzymywało ogromne kary, przeliczane na tysiące dolarów. Bardzo dziękuję ludziom nieobojętnym, którzy pomagają w opłacaniu tych kar, dzięki czemu komornicy nie zajmują majątku obrońców – mówi chadecki polityk Pawał Siewiaryniec, członek Warty Kuropackiej.
Główny cel obrońców – zamknięcie restauracji – wciąż nie został osiągnięty. W tym roku podczas Wielkiej Rozmowy z Prezydentem Alaksandr Łukaszenka stwierdził, że nie ma nic przeciwko zajazdowi. Mimo to, obrońcy dalej widzą sens trzymania warty. Opowiadają o Kuropatach wszystkim gościom “Pojediem, pojedim”.
Zapytaliśmy o stosunek do Warty Kuropackiej i restauracji mieszkańców Mińska:
– Uważam, że ten budynek należy zburzyć. A sam nigdy w życiu nie pojadę tam jeść.
– Bardzo szanuję ludzi, którzy tam stoją. I bardzo im zazdroszczę, że znajdują na to czas i odwagę. A stać trzeba, bo historia pokazuje, że zapominając o czymś, bardzo wiele tracimy.
– Miejsce pamięci musi być miejscem pamięci. Restaurację należy sprzątnąć.
Zamiast sprzątnąć restaurację, pod pretekstem porządkowania terenu miesiąc temu władze wyrwały w Kuropatach dziesiątki krzyży.
– To echo, którym odbiły się działania władz, jakie zaprezentowały się jako następcy stalinistów, nie pozwala zniszczyć miejsca pamięci. Zmusza to władze do stawiania kroków, może chwiejnych, ale jednak w kierunku ocalenia Kuropat – mówi obrońca miejsca pamięci Hanna Szapućka.
Obrońcy planują trzymać Wartę Kuropacką do zwycięskiego końca. Jednak potrzeba do tego nie tylko zrozumienia ze strony Białorusinów, ale też ich osobistego udziału.
Julia Łabanawa,pj/belsat.eu