Alaksandr Łukaszenka wyraził opinię, że ucieczka urzędników z Polski to „tendencja”. Przekonywał, że Tomasz Szmydt nie jest zdrajcą i nie został zwerbowany, tylko jest według niego „zupełnie normalnym, patriotycznym Polakiem”.
– To jest tendencja, ale nie to, jak niektórzy z nich mówią, że my i Rosjanie werbujemy takich ludzi, że to nasi agenci, nasi pracownicy. Kompletna bzdura. Widziałem tego człowieka tylko na konferencji prasowej. To zupełnie normalna osoba – przekonywał białoruski dyktator.
Alaksandr Łukaszenka stwierdził, że KGB poinformował go o tej sytuacji dzień przed konferencją prasową Szmidta w Mińsku. Jak dodał, nakazał w pierwszej kolejności „sprawdzić jego historię”.
– Przyglądaliśmy się – to zupełnie normalny, patriotyczny Polak, nigdzie koledzy nie powiedzieli o nim nic złego, ale to jest cios dla kogoś – polskiej władzy. No i zaczynają: zdrajca, taki a taki. On nie jest zdrajcą, ale on naprawdę patrzy na wszystko, porównuje Polskę z Białorusią i wyciąga wnioski – mówił Łukaszenka.
Nawiązał do sprawy Emila Czeczki, który po ucieczce na Białoruś zmarł w tajemniczych okolicznościach. Sugerował, że został zabity przez wrogów.
– Ostrzegaliśmy go: możesz dać konferencję prasową i tak dalej, spójrz, narażasz się. Nie boję się. Muszę powiedzieć prawdę, co się dzieje w Polsce. I to wywołało bardzo szeroki rezonans – stwierdził.
Dodał, że tę historią zainteresował się nawet jego rosyjski kolega Władimir Putin.
– To znaczy, że wszyscy to zauważyli. Dlatego muszą coś powiedzieć. Mówią, że go zwerbowaliśmy. Słuchajcie, głupota jest kompletna. Jeśli zwerbowany – proszę o fakty na stole. To proste: połóż fakty na stół, przedstaw je społeczności światowej, a przede wszystkim swoim ludziom – mówił Łukaszenka po uroczystościach rocznicy 9 maja w Mińsku (wcześniej był w Moskwie).
Łukaszenka poruszył też jeden z najczęściej poruszanych przez siebie tematów – częściowo zamkniętą granicę z UE. Często narzeka na brak wymiany handlowej i otwartych granic z Zachodem, mimo że jednocześnie stosuje skrajnie antyzachodnią retorykę i grozi wojną z Zachodem.
Tym razem mówił, że Polska, Litwa i Łotwa blokują granice z Białorusią, nie wpuszczają ludzi i zastraszają swoich obywateli, mówiąc, że zostaną schwytani i zwerbowani na Białorusi.
– To takie bzdury. Kto z was w to uwierzy? Kto na granicy łapie ludzi i werbuje? Jeśli musimy zwerbować, dziś nie ma problemu. I nawet pieniędzy nie trzeba płacić: wystarczy ludzi ideologicznych, którzy nas tam poinformują. A potem: jeśli to agenci, potrzebujemy ich tam, a nie tutaj. Dlatego kłamstwa, kłamstwa, ale reagują w ten sposób, w pośpiechu, nie rozumiejąc i nawet nie myśląc o tym, jak na to zareagować – stwierdził dyktator.
W łukaszenkowskich reżimowych mediach Tomasz Szmydt nazywany jest „dysydentem”.
MaH/belsat.eu wg belta.by