Dziennikarkę Biełsatu skazano kolejny raz. I sama nie wie za co


Kaciaryna Andrejewa, będąca stałym celem białoruskiego wymiaru sprawiedliwości, dowiedziała się dziś o kolejnym wyroku skazującym. Za swoją pracę zapłaci najwyższą przewidzianą grzywnę.

Sąd mińskiej dzielnicy Sawiecki Rajon skazał dziennikarkę za grzywnę w wysokości 50 “kwot bazowych” – 1 225 rubli, czyli ok. 2 240 złotych. Sędzia Wiera Hałaukowa uznała ją winną pracy bez akredytacji MSZ – ministerstwo z kolei nie chce takich akredytacji Biełsatowi udzielić.

Rozprawa odbyła się już 23 maja, ale dopiero dziś dziennikarka dowiedziała się o wyroku. Kaciaryna Andrejewa nie brała bowiem udziału w posiedzeniu – tego dnia pracowała na międzynarodowym forum “Miński dialog”. Wtedy też zadała ministrowi spraw zagranicznych Uładzimirowi Makiejowi pytanie, dlaczego władzenie nie akredytują Biełsatu.

– Rozpraw jest bardzo dużo. Idą jedna po drugiej, jak na taśmociągu, dlatego nawet fizycznie niemożliwe jest reagowanie na wszystkie pozwy i wezwania na milicję. Prawdę mówiąc, nie wiem, za co konkretnie mnie skazali. Najwyraźniej białoruscy sędziowie nie mają co robić poza tym, by znów karać dziennikarzy – mówi Andrejewa.

Od początku 2017 roku pracująca dla Biełsatu Kaciaryna Andrejewa była już 7 razy oskarżona o pracę bez akredytacji.

Podobnie z innymi dziennikarzami stacji tworzącymi materiały o tematyce politycznej i społecznej, które krytykują władze. Precedens stanowi sprawa Zmitra Łupacza, który wygrał proces – świadkowie oskarżenia dostarczeni przez milicję zeznawali nieprawdę.

Czytajcie więcej:

ii, pj/belsat.eu

Aktualności