Białoruś rozmyśla nad zakupem rosyjskich rakiet balistycznych Iskander

Ambasador Białorusi w Moskwie poinformował, że białoruska armia zastanawia się nad zakupem ofensywnego uzbrojenia, jakim są balistyczne pociski rakietowe krótkiego zasięgu typu Iskander. 

Białoruski MON postanowił na serio zająć się modernizacją sił zbrojnych. Kilka dni temu media poinformowały o zakupie przez Białoruś 12 myśliwców uderzeniowych SU-30 SM. W poniedziałek białoruski ambasador w Moskwie Ihar Petryszenka poinformował o planach dostarczenia na Białoruś systemów przeciwlotniczych S-400 oraz balistycznych rakiet krótkiego zasięgu Iskander.

Dyplomata mówił o zakupie rakiet, jednak od ponad 10 lat, również w mediach, pojawiają się informacje o rosyjskich zamiarach rozmieszczenia swoich Iskanderów na Białorusi.

Według Arsenia Siwickiego – eksperta białoruskiego Centrum Badań Strategicznych i Polityki Zagranicznej, Kreml w sprawie Iskanderów rozpatruje obecnie tylko jeden wariant.

Chodzi o stworzenie rosyjskich wojskowych baz rakietowych na terytorium Białorusi, które będą bezpośrednio podporządkowane Moskwie. W 2015 r. według tego samego scenariusza proponowali budowę bazy lotniczej – podkreśla Siwicki.

W ubiegłym roku Rosja umieściła rakietowe kompleksy Iskander w obwodzie kaliningradzkim. Europejscy politycy określili wtedy zachowanie Kremla mianem zastraszania. Sekretarz Generalny NATO Jens Stoltenberg oświadczył, że Sojusz nie pozostawi decyzji rosyjskich władz bez odpowiedzi. Informacja o zainstalowaniu nowej broni dotarła do szefa polskiej dyplomacji Witolda Waszczykowskiego akurat podczas jego wizyty na Białorusi. Polski minister skrytykował wtedy decyzję Moskwy.

– Białoruś występuje kategorycznie przeciwko rozwiązywania problemów na drodze wojskowej. Negatywnie oceniamy to, co teraz odbywa się w naszym regionie. Wyścig zbrojeń, dodatkowe kontyngenty wojskowe na Wschodzie i Zachodzie, to wszystko nie będzie sprzyjać wzrostowi bezpieczeństwa – podkreślił w odpowiedzi szef białoruskiej dyplomacji Uładzimir Makiej.

Iskander jest przykładem broni rakietowej służącej do dokonywania uderzań prewencyjnych. Jej działanie jest całkowicie niezgodne z białoruską doktryną wojskową, która przewiduje działania wyłącznie obronne. Również z punktu widzenia przydatności, nie zapewniają one wartości dodanej systemowi obrony Państwa Związkowego Białorusi i Rosji. Ich zasięg będzie prawie dokładnie pokrywał się z zasięgiem rakiet stacjonujących w obwodzie kaliningradzkim. Umieszczone tam rakiety pokrywają swoim zasięgiem 80 proc. terytorium Polski, kawałek Czech, połowę obszaru Słowacji oraz wszystkie kraje bałtyckie.

Zdaniem lidera opozycyjnego Ruchu o Wolność Juryja Hubarewicza, obecność rosyjskich rakiet na Białorusi będzie oznaczać jedynie kłopoty:

– W stosunkach z Rosją będzie to oznaczać jeszcze większe uzależnienie wojskowe i technologiczne. De facto oznacza to jeszcze większą obecność Rosjan, bo to oni będą obsługiwać ten sprzęt. W stosunkach z EU dojdzie do dyplomatycznego skandalu, bo zakupu tych rakiet w żaden sposób nie można nazwać przyjaznym gestem.

Jeżeli Białoruś mimo wszystko podejmie decyzję o uzbrojeniu się w tego typu rakiety – w najtrudniejszym położeniu znajdzie się szef białoruskiej dyplomacji Uładzimir Makiej i kierowane przez niego ministerstwo. Niełatwo jest prowadzić rozmowy z Europą na temat poprawy relacji, trzymając jednocześnie swojego rozmówcę na muszce.

Ihar Kulej/ Wot tak/ belsat.eu

Wiadomości