Łarysa Szczyrakowa – sześć protokołów i wezwań na milicję w ciągu dwóch dni


Milicja nie przestaje nękać naszej współpracowniczki z Homla.

24 marca, w przeddzień Dnia Wolności na Łarysę czekali przed jej domem milicjanci. Wręczyli jej dwa wezwania na 25 marca – na milicję i do prokuratury. Ale dziennikarka uznała to za akcję prewencyjną, mającą uniemożliwić jej prowadzenie transmisji on-line z akcji protestu.

Relację z manifestacji w Homlu udało się jej zrealizować, ale po jej zakończeniu dziennikarka została zatrzymana przez milicję i doprowadzona do prokuratury. Tam wręczono jej oficjalne ostrzeżenie o niedopuszczalności łamania prawa poprzez współpracę bez akredytacji z Biełsatem.

Z prokuratury Szczyrakowa trafiła na komendę. Tam sporządzono kolejne dwa protokoły – za niestawienie się na wezwanie i „nielegalny wyrób produkcji medialnych”. Przy okazji dostała wezwanie na milicję na niedzielę 26 marca.

„Rano 26 marca jechałam samochodem na milicję. Po drodze zatrzymali mnie funkcjonariusze drogówki. Poinformowali mnie, że jestem poszukiwana – rzekomo na wniosek mojej matki. I powiedzieli, że powinnam jechać na komendę, dokąd przecież właśnie jechałam – opowiadała dziennikarka. – Na komendzie trzymali mnie ok. 4 godzin i cały czas pisali protokoły”.

Było ich rzeczywiście dużo: za niestawienie się (a faktycznie spóźnienie się) na milicji, za piasek rozsypany koło jej domu, za niezarejestrowanego psa. Oprócz tego tradycyjnie – za „nielegalny wyrób produkcji medialnych”.

„Dzmitryj Wołkau z inspekcji ds. niepełnoletnich groził mi odebraniem syna” – przypomina Łarysa.

Ostatnio dziennikarka odpowiadała przed sądem za relacjonowanie protestów w Rohaczowie 12 marca. Skazano ją na grzywnę w wysokości 161 rubli (ponad 230 zł).

DR, belsat.eu

Aktualności